środa, 29 lipca 2009 - Kazakhstan - Split zonk
W pociągu na kazachskiej granicy...
Naczelnik: Nagryvaj... Katoryj djeń sjevodnia?
Anna: Dwatcat wosiem
Naczelnik: Katoryj djeń wiza nacinajet?
Anna: Tritcat...
Naczelnik: Wam nielzja jehat w Kazakhstan.
rao: Ale ja już wjechałem, mam pieczątkę. Jesteśmy razem.
Naczelnik: Wy jeditie, oni wychadi iz pojezdu.
Anna: No my nie magu w Rasiju. U nas wyhodne pieciatki.
Naczelnik: Eta ruskij probliem.

...

Podczas gdy wiara czeka w granicznym miasteczku Ozinki na wjazd do Kazachstanu, ja zaznajamiam się z Uralskiem, zwanym też Oralem z Kazachska. Przyjąłem za główną misję zdobycie dla nas biletów na dalszą podróż przez ten wielki kraj, co uchodzi za co najmniej trudne, ponieważ pociągi są tu zawsze pełne, a miejsca wyprzedane na całe dni przed. Orężem mym determinacja, doświadczenie z południa Azji i... rozmówki polsko – rosyjskie :P Podejmując walkę na dworcu nie przypuszczam jednak, że będzie tak długa i >>>
czwartek, 30 lipca 2009 - Kazakhstan - Kazachstan: podejście drugie
Ozinki
Pociąg z Ozinek do Uralska: wchodzą Kazachowie, pojedyńczo. Każdy się ze mną wita. Cały wagon się śmieje. Celnicy także. Machabet prosi, żebym z nim posiedziała, kiedy będzie skanował paszporty. Nie mam dla niego nic, a wiem, że coś mu się należy, za to, że jest dobrym człowiekiem. Rysuję dla Machabeta kwiatka. Jest zadowolony. Wjechaliśmy do Kazachstanu. Jest druga w nocy. Jestem w Azji. Znowu. Dobranoc Państwu.
piątek, 31 lipca 2009 - Kazakhstan - Dżjony Mnjemonik
Autostradą do Aktobe
Wczorajszego dnia ok. 4tej witam ribiatę w hali ucieczek uralskiego dworca. Od razu, bez ociągania, przystępujemy do szturmu na kasy; w pierwszej kasie pani stempluje jakieś świstki... nasze uprzejme zapytania zbywa milczeniem. W drugiej kasie pochłaniają panią inne czynności, ale łaskawie podnosi wzrok i słucha... Coś wklepuje do komputera i mówi krótko: mjesc niet. Nie zrażamy się, pytamy o następne pociągi z Aktobe (gdzie dotrzemy – jak Bóg da – dziś jeszcze autobusem, na który bilety pani życzy sobie zerknąć). Mówimy, że musimy dostać się do Aralska (stacja Aralskmorje) a potem do Almaty i dalej w Kitajce. Pani robi nieco zdziwioną minę... po chwili stukania w klawiaturę odpowiada: niet. Powtarzamy akcję w kasie obok – wyrok ten sam. Milcząca wcześniej pani podsuwa nam receptę: sprawdźcie w Aktobe, może tam sprzedadzą wam bilety.

W drodze na dworzec tubylczego PKS-u wiara zaznajamia się z nieciekawym obliczem miasta. Na miejscu robimy selektywne zakupy >>>
piątek, 31 lipca 2009 - Kazakhstan - Zagłada ogrodu, czyli Kazachstan z okna pociągu oraz zgoła nieoczekiwane wypadki wieczorne
Pociąg relacji Ufa (Republika Baszkirii w Federacji Rosyjskiej) –Taszkient w Uzbekistanie wtacza się na dworzec w Aktobe z czterdziestominutowym opóźnieniem. Prowadnik, przepraszam- pan kasownik, wita nas uśmiechem. Przed nami cały dzień jazdy do Aralska. Na szczęście jedziemy wagonem kupiejnym (wagon z zamykanymi przedziałami-pudełkami, w każdym cztery łóżka) – jednak spokój jest względny- albo nagabuje nas pociągowa bufetowa (daliśmy się namówić na pilaw, wciąż żyjemy) albo przez pociąg przetaczają się zmasowane siły zbrojne lokalnych handlarzy wszelkim szpejem: a to lody z własnoręcznie stunningowanej torby pseudotermicznej, a to czapka z całego wielbłąda albo jakiś inny obwoźny kram odpustowy z rybą i kawiorem w roli głównej. Trochę to denerwujące (zwłaszcza jak nieproszeni goście wchodzą do przedziału bez pukania) ale taka jest tradycja wschodnich pociągów i nie da się jej zmienić.

A teraz kilka słów o tym co za oknem. Krajoobraz jest dość >>>
sobota, 1 sierpnia 2009 - Kazakhstan - Aral – po tym, jak odeszło morze
Cmentarz statków
Aralsk, jako jeden z największych portów morskich w Kazachstanie, dostarczał wgłąb Związku Radzieckiego tony ryb. Pokaźna flota kutrów rybackich cumowała tuż obok wielkiej przetwórni, która przynosiła miastu dobrobyt i oznaczała świetlaną przyszłość dla jej mieszkańców. Nasza gospodyni wspomina, jak w tamtym czasie biegała z innymi dzieciakami na miejską plażę by pluskać się w wodach zatoki, wokół której rosło miasto. Potem wyjechała na studia do Rosji, a gdy po 10ciu latach wróciła, morza już nie było...

Gdzieś na południu kraju, ok. roku 1960go, realizując wielki plan gospodarczy sekretarzy dla Kazachstanu, postawiono tamy na dwóch wielkich rzekach i rozlano ich wody po stepie. Zaczęto tam uprawiać owoce i wypasać bydło. Liczył się sukces planu i normy. Ktoś nie chciał pamiętać, dokąd płyną rzeki...

Morze Aralskie straciło do dziś ok. 3/4 swojej pierwotnej powierzchni. Ok. 80% wody. Tam, gdzie kiedyś było dno, pasą się wielbłądy. Nieco dalej leżą przeżarte przez >>>
- -
Loading...